Joan Miro, Majorka i historia, która zaczęła się w 2010 roku w Holandii.
Moje pierwsze spotkanie z Joan-em Miro miało miejsce w roku 2010 w Amsterdamie. Stało się to w Rijksmuseum i było zdarzeniem przypadkowym. Czasem rzeczy ważne dzieją się przypadkowo.
Wracaliśmy z wakacji i na naszej drodze pojawił się Amsterdam, a w nim fantastyczne muzeum sztuki: Rijksmuseum. Nie można było tego przegapić. Oj, nie! Zwłaszcza, że i tak już wcześniej nabyliśmy bilety przez internet i mieliśmy je w kieszeni!
Muzeum i jego fantastyczna kolekcja dała nam sporo radości, ale przypadkowo, wtedy właśnie odbywała się niewielka wystawa czasowa pt. „Miró: The Dutch Interiors”. Składała się z 5 obrazów. Dwóch 17-wiecznych obrazów malarzy holenderskich (Hendrick Sorgh “Lutnista”, Jan Steen “Dzieci uczą kota tańczyć”), oraz z dwóch obrazów, które były surrealistyczną interpretacją tych dwóch pierwszych. Obraz piąty stanowił surrealistyczne połączenie dwóch pierwszych obrazów w jednym obrazie (odpowiednio tytuły: „Holenderskie wnętrze I”, „Holenderskie wnętrze II” i „Holenderskie wnętrze III”). Autorem surrealistycznych wersji był Joan Miro.
Mały figiel i przeszlibyśmy dalej, bo surrealizm nie był naszym ulubionym kierunkiem, ale tuż za progiem coś kazało nam się zatrzymać. W tył zwrot i stanęliśmy twarzą w twarz z takim oto zestawieniem: po lewej oryginał z 17 wieku, po prawej surrealistyczna interpretacja. Najpierw pojawił się uśmiech. Spojrzeliśmy z Asią na siebie i zapytaliśmy się nawzajem: widzisz to? Bezczelnie zabawne zniekształcenie surrealizmem nabrało sensu. Żart malarza stal się czytelny i rechotaliśmy głośno odkrywając kolejne. Obraz aż kapał od ironii, a dystans z jakim surrealista potraktował klasyka, żartując lekko formy i treści sprawił, ze przykuło nas do tych obrazów na kilkadziesiąt minut. Trudno było się oderwać. Ciągle zauważaliśmy coś nowego. Zrozumieliśmy ten kod! To było ŚWIETNE!
Tych 5 obrazów sprawiło, że Joan Miro zagościł u nas na zawsze. Zawsze, gdy jest gdzieś okazja, by zobaczyć jego prace, tam jesteśmy. Niestety wystawa, dzięki której zaczęła się nasza przygoda, wyjechała zaraz potem do Nowego Jorku i jest już niedostępna. Szkoda.
Mimo że małe obrazki na ekranie nie są w stanie zastąpić oglądania oryginałów, to odszukałem prace, z których składała się wystawa i postanowiłem zamieścić je tutaj (warto kliknąć i zobaczyć powiększenie). Może ktoś skorzysta, może odnajdzie swoją drogę by poczuć i bawić się surrealizmem.
Zestaw 1:
Hendrick Sorgh “Lutnista”
Joan Miro „Holenderskie wnętrze I”
Oglądanie proponuję rozpocząć od lewego dolnego rogu, w którym leży pies. Warto porównać minę psa na oryginale i na interpretacji J. Miro. 😀
Zestaw 2:
Jan Steen “Dzieci uczą kota tańczyć”
Joan Miro „Holenderskie wnętrze II”
Połączenie 1 i 2:
Moja przygoda z twórczością Miro trwa od 2010 roku i w tym czasie udało mi się zobaczyć naprawdę wiele (kilkaset) jego prac. Lubię je i mogę oglądać w nieskończoność, ale największe wrażenie zrobiła na mnie jego pracownia, w której tworzył przez kilkadziesiąt ostatnich lat swojego życia. Pracownia i dom, w którym zmarł, mieści się na Majorce. Jeżeli będziecie tam, odwiedźcie to miejsce koniecznie. W jednym miejscu będziecie mieli szansę zobaczyć galerię kilkudziesięciu jego prac, pracownię zachowaną w 100% i dom, w którym mieszkał do śmierci. Wszystko wygląda tak, jakby Joan Miro tylko na chwilkę wyszedł i zaraz miał wrócić. Plamy farby na podłodze, narzędzia i pędzle odłożone na chwilę, ubrania robocze, odwieszone na oparciu krzesła … Być bliżej chyba się już nie da.
Galeria prac Joana Miro jest świetnie zaprojektowana. Nowoczesne, geometryczne formy pomieszczeń o skośnych ścianach, w których architekt wyraźnie unikał kątów prostych, świetnie korespondują z surrealistyczną treścią obrazów. Krótki, kilkunastominutowy film, który można zobaczyć w pracowni, warto obejrzeć, zanim wejdzie się głębiej. Wtedy, po wejściu do wnętrza pracowni gęsia skórka gwarantowana.
Oglądając dom, trudno nie zauważyć szkiców, które Miro rysował na ścianach pomieszczeń, jak w notatniku. Nawet na ścianach w kuchni, można zobaczyć jego „notatki”.
Długo by jeszcze pisać. Miejsce niezwykłe. Nie przeoczcie! … a jak już stamtąd wrócicie, podzielcie się, proszę, wrażeniami poniżej. W komentarzach.
Przydatne linki
Parking przy Muzeum Miro:
– GPS (39.555241, 2.610271) lub (39°33’18.9″N 2°36’37.0″E)
– link na mapach google: KLIK
Strona internetowa muzeum: Fundació Miró Mallorca
Ważne dla mnie!
Wystaw artykułowi dobrą ocenę (5 gwiazdek mile widziane 😀 )!To nic nie kosztuje, a dla mnie jest bardzo ważne! Blog żyje z odwiedzin i dzięki temu ma szansę się rozwijać. ZRÓB TO proszę i ... z góry dziękuję!
Jeżeli lubisz moje przewodniki z pewnością przyda ci się stworzony przez mnie katalog przewodników - [klik]. Znajdziesz w nim gotowe pomysły na kolejne wyjazdy, opisy innych kierunków turystycznych oraz alfabetyczny spis przewodników podzielony na państwa, miasta, wyspy i regiony geograficzne.
Zamieszczam również link do profilu na Facebook-u - [klik]. Wejdź i naciśnij "Obserwuj", wtedy nie przegapisz nowych, inspirujących wpisów.
No chyba, że wolisz Instagram. Nie jestem demonem mediów społecznościowych, ale zawsze możesz liczyć na coś miłego dla oka na moim instagramowym profilu - [klik]. Profil chętnie przyjmie każdego obserwatora, który nakarmi go swoim polubieniem.
Czytam WSZYSTKIE komentarze (i to wiele razy). Pod każdym z nich mógłbym napisać, że strasznie dziękuję, bo jesteście naprawdę fantastyczni. Często wracam do komentarzy, ponieważ dodają mi motywacji i energii. Dla mnie jest to nieoceniona skarbnica dobrych emocji!
Dziękuję Wam za to tutaj (nie chce zaśmiecać komentarzy powtarzającymi się podziękowaniami). Wiedz, że zostawiając tu dobre słowo robisz dla mnie naprawdę dobrą robotę!
Tworzone przeze mnie treści udostępniam bezpłatnie z zachowaniem praw autorskich, a blog utrzymuje się z reklam i współpracy afiliacyjnej. W treści artykułów będą więc wyświetlane automatyczne reklamy, a niektóre linki są linkami afiliacyjnymi. Nie ma to żadnego wpływu na końcową cenę usługi lub produktu, ale za wyświetlenie reklam lub skorzystanie z niektórych linków mogę otrzymać prowizję. Polecam jedynie usługi i produkty, które uważam za dobre i pomocne. Od początku istnienia bloga nie opublikowałem żadnego artykułu sponsorowanego.
Niektórzy z czytelników, którym zawarte tu informacje bardzo pomogły, pytają mnie czasem jak można wesprzeć blog? Nie prowadzę zbiórek ani programów wsparcia (typu: patronite, zrzutka czy "kup kawę"). Najlepszym sposobem jest korzystanie z linków. Ciebie to nic nie kosztuje, a wsparcie dla bloga generuje się samo.
Pozdrawiam
W pełni rozumiem zachwyt sztuką Miró :), bo u mnie podobnie była to miłość od pierwszego wejrzenia kiedy w 2010 trafiłam pierwszy raz do The Fundació Joan Miró w Barcelonie. Od tamtej pory odwiedziny w Instutucie to „must have” podczas każdego pobytu w Barcelonie.
Fundació Miró Mallorca planujemy odwiedzić w maju i już nie mogę się doczekać! 🙂